Press "Enter" to skip to content

Kobieta, której nic w życiu nie wyszło

Dzisiaj rano do wsi obok przyjechała z Warszawy kobieta, której nic w życiu nie wyszło – do pani Wali przyjechała o świcie. Bardzo zmarnowana osoba, pomarszczona i zgarbiona, chociaż ma dopiero czterdzieści jeden lat. Cała wieś się zeszła na wiadomość, że jej nic w życiu nie wyszło. Pytali ją co jej nie wyszło. Okazało się, że nic, to znaczy wszystko – już przedszkole jej nie wychodziło, a potem było coraz gorzej. Liceum bardzo źle wyszło. Chciała zostać lekarzem i została, nawet specjalizację z chirurgii zrobiła, ale musiała zrezygnować, bo żadna operacja jej nie wyszła. Chciała malować, ale żaden obraz jej nie wyszedł. Potem zajmowała się dziennikarstwem, ale żaden tekst jej nie wyszedł, to nie umiała znaleźć pointy do żadnego. Konkluzje jej po prostu nie wychodziły. Dzieci jej też nie wyszły – trójka chłopaków, wszyscy na dożywociu w pierdlach, w tym jeden z najcięższym więzieniu na świecie w Bangkoku. W końcu przestała w ogóle wychodzić z domu.

Długo opowiadała o tych wszystkich rzeczach. Potem powiedziała, że była niedawno u psychoterapeuty, ale też nie wyszło, bo w czasie ostatniej sesji, a było to w zeszły piątek, terapeuta zmarł nagle na wylew, na jej oczach normalnie się przekręcił. Chciała się powiesić, ale powiedzieli jej – weź ty się nie wieszaj, jedź na wieś, tam przemyśl wszystko od nowa. Przyjechała więc do nas. Na chybił trafił jechała przed siebie. Wyjechała z Warszawy wczoraj około północy i powiedziała sobie, że będzie jechać tak długo, aż paliwo się jej skończy, no i skończyło się jej akurat u nas, tuż pod domem pani Wali. Od kilku godzin kobieta jest pod opieką dobrych ludzi. Robili już ludziki z kasztanów, wszystkie jej wyszły. Potem robiła z babami pierogi, też jej wyszły wszystkie. Barszczu gotowała – też z sukcesem.

Teraz razem z panem Gienkiem wybierają kartofle z pola, te najpóźniejsze – wszystkie wychodzą doskonale, co do jednego, okrąglutkie radośnie. Przed chwilą za ołowianych chmur wyszło też na chwile Słońce. Wieczorem wszyscy wychodzą na ognisko i będziemy czekać aż się rozchmurzy i wyjdzie Księżyc.

Różnia i inne opowieści ze wsi obok

Opowieści ze wsi obok

Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena

Rozumiem zamysł, puentę etc., ale nie zmienia to faktu, że to opowiadanko jest mdłe i sztampowe do bólu. Jest tak oczywiste i proste jak linijka pierwszoklasisty. Więcej czasu spędziłam na wymyślaniu i pisaniu tego komentarza, niż analizie tego tworu literackopodobnego. Równie dobrze mogłabym analizować znak drogowy przy przejściu dla pieszych… Mam nadzieję, że Pan Literat ma jakąś normalną pracę, a ta rzecz to tylko hobby dla znajomych…

Maria Kozyra

Piękne! Trafiłłam na opowiadanie po przeczytaniu Pana wypowiedzi o sytuacji w strefie przygranicznej.Nie spodziewałam się że jest Pan również pisarzem. Na FB Pana nie znalazłam a szkoda.. Chciałabym kupić książkę i spróbuję gdzieś poszukać bo zarówno Pana wypowiedzi jak i opowiadanie złapały mnie za serce! Wspaniałe podejście do świata i ludzi jak na etyka przystało, pozdrawiam najserdeczniej! Styl świetny! Bez ozdóbek i stylistycznych zawiłości!

Emilia

Bardzo ładny utwór literacki. Lekki, przyjemny z podtekstem. Chętnie przeczytałam i mam ochotę na więcej.

Julita

Po prostu urzekające. Uwielbiam narrację, jest nieprzesadzona, nienachalna, bez zbędnego nadęcia. Oczywiście, nie dla każdego, jak z każdą rzeczą na świecie. Ale jak komuś przypadło do gustu, to polecam zakup książeczek. Mam, uwielbiam. Można się pośmiać, smutno uśmiechnąć, wszystko tam można odczuć, co kto chce. I do zadumy. Bo to przyjemne tak czasem usiąść i pomyśleć… Żeby rzucić to wszystko i wyjechać. W Bieszczady. Albo na Podlasie. Ja nie mam jaj, żeby tak wszystko… Czytaj więcej »