Ani w gazetach ani w telewizji się o tym nie dowiecie. Na Podlasiu stwierdzono po raz pierwszy od 1948 roku przypadki likantropii. W naszej gminie jest już kilka.
Wychodzi człowiek do lasu i nie wraca przez kilka dni. Potem jest widywany przez drwali albo emerytów zbierających chrust jak biega po lesie półnagi, w szmatach jakichś, cały zarośnięty i wyje, zęby szczerzy, pazurami korę drapie. Potem wraca do domu i jak gdyby nic, patrzy głupawo, a jak go pytają co i jak, to się obraża, że go szkalują…